sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział ósmy.

Nie krępuj się. 
Nie zranisz mnie. 
Nie można zranić kogoś, kto jest cały 
w ranach i nie ma miejsca na nowe. 

P.O.V Bella 

Wszystko stało się bardziej skomplikowane. Muszę zastanawiać się nad każdym swoim ruchem. Paranoja roznosi się w powietrzu. Wszyscy dookoła tylko się kłócą przez i ja robię się coraz bardziej nerwowa. Nie wiem do kogo się zwrócić. W środku czuję, że powinnam stąd uciec, zginąć, jednak mam przeczucie, że to jeszcze nie ta pora. Chce odejść jednak spektakularnie. Nie chce by ktoś myślał, że jestem dziwadłem, bo chyba nie jestem. Prawda ? Może powinnam wrócić do domu? Szybko podreptałam z łóżka do wysokiej komody. Wzięłam w dłoń telefon i przyglądałam się mu jakbym zobaczyła różowego słonia. Odblokowałam go i wybrałam numer Eleny.
-Słucham, kto mówi ? - usłyszałam jej śpiewny i radosny głos. Taka pieprzona optymistka. Czy kiedyś ja też taka byłam ? A może będę ? Impossible.
-To ja......- zawachałam się przez chwilę i zamknęłam oczy -...Bella. - powiedziałam zaciskając zęby.
-AAA !! - usłyszałam jej pisk przez co oderwałam telefon od swojego ucha na parę centymetrów. - Wracasz prawda ? Tak się cieszę ! Zaraz po Ciebie będę tylko powiedz gdzie !
-Skąd.....skąd wiesz, że chce wrócić ? - zdziwiłam się i wyciągnęłam torbę z pod łóżka.
-Czuję to. - odparła jakby z uznaniem. Podałam jej szybko adres zanim się rozmyśliłam i rozłączyłam. Spakowałam wszystkie moje rzeczy do torby. Nie było ich wiele. Wzięłam walizkę ledwo trzymając się na nogach i zbiegłam na dół. Tak naprawdę nikogo z nich nie znałam. Nie wiedziałam kim byli. Już nie wiedziałam kim ja jestem. Czułam jak się rozpadam.
-Ej..Bella gdzie się wybierasz ? - zastawiał mi drogę Michael. Głos zastygł mi w gardle. Zaczęłam się trząść jednak próbowałam to zwalczyć.
-Wyjeżdżam. - popychając go wyszłam dalej i pobiegłam do przedpokoju. Kiedy złapałam za klamkę poczułam rękę na moim nadgarstku. Wzdrygnęłam się i odepchnęłam od siebie Aleca.
-Nigdzie nie jedziesz. - zaprotestował
-A założysz się ? - usłyszałam głos Edwarda. Ten szybko przywalił Alecowi i pociągnął mnie za rękę na zewnątrz. " Wrzucił " do samochodu i wtedy zobaczyłam jak Michael i Oliver biją się z Emmettem i Jasperem. Czułam, że ktoś tu wewnątrz jeszcze jest. Elena. Zobaczyłam ją jak się do mnie odwraca z uśmiechem.
-Witamy wśród swoich siostrzyczko. - szeroko się uśmiechnęła.
-Oni nie mogą tak się bić ! - wrzasnęłam. Chciałam wyjść jednak szybko Elena zamknęła drzwi od środka.
-Owszem mogą. - powiedziała spokojnie i złapała mnie za rękę.
-Nie nie mogą do cholery ! Nie mają powodu !
-Nawet nie wiesz, że mają i to bardzo poważne powody.....


Hej. Tu nie Issie. Tu Selinka Heart. Postanowiłyśmy razem, że będziemy pisać tego bloga razem. Rozdział napisałam ja. Krótki, bo krótki według mnie, ale jest. Mam nadzieję, że wam się podoba. Issie chciała bym go napisała i skasowała te poprzednie. Właściwie to nic aż tak nowego nie ma. Jak Issie nie będzie to ja będę pisać, albo po prostu na zmianę. Mam nadzieję, że będzie wam się mimo wszystko podobać. 
Czekamy na komy. 
Buziaki 
Selinka  i Issie 





1 komentarz:

  1. Wiem, że
    nie komentowałam, za co przepraszam... Jak zwykle czytałam, ale nie
    komentowałam :/ Winę zrzucam na szkołę! ale teraz są wakacje, więc
    nadrabiam powoli zaległości.
    Fabuła bloga ogólnie baaardzo mi się podoba ;) Magia, wróżbiarstwo i te
    sprawy. No i jeszcze ta sekta, o której wspomniano kilka rozdziałów
    wcześniej... Nie no, genialne :) A co do rozdziału... Jest meega
    dziewczyny :) Bardzo mi przypadł do gustu ;) Co by tu jeszcze
    napisać.... No spodobała mi się ta bójka z udziałem Emmett'a i
    Jaspera... Chociaż jakoś nie umiem wyobrazić sobie tego, ale i tak mi
    się podoba :)
    No chyba nie napiszę już więcej... Niestety.
    Ale już czekam na nn :)
    Pozdrawiam i duuużo weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń