środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział dziewiąty

,,Prawdziwe tajemnice tworzą kłamstwa.
Kłamstwa rujnują wszystko co dobre.
Wszystko co dobre umiera przez kłamstwa.''
BMTH- deathbeds
*Perspektywa Eleny*
Bells siedziała ze mną w samochodzie. Sykla, a jej oczy pociemniały.
-Ej, siostrzyczko dobrze się czujesz?
-Haha. Siostrzyczko? Ty szmato, nie waż się mnie tak nazywać. Mam tylko braci.
-Jezu, wiesz psychiatryk to chyba rzeczywiście miejsce dla ciebie.- nagle wyskoczyła z auta. Jak można być takim podłym? Jej. Kocham ja jak siostrę, a ona się tak zachowuje. Nie wiem co jej odbija. Przez chwile jest normalna, a potem znów jak nie użala się nad sobą, to wszystkich by zabiła najchętniej. Brak słów. Nie rozumiem tego. Zmienia się przez tych idiotów. jeszcze nie wie, że Nick nie żyje, ale jak ja mam jej to powiedzieć skoro zwiała? Przecież chłopaki mnie zabiją. Przyjrzałam się dokładniej temu miejscu. Dziwił mnie fakt, że Bell nie zorientowała się, że coś nie gra skoro jest tak daleko od domu. To chyba normalne, że ją ukryli przed nami. Wyjęłam naszyjnik z kieszeni i zaśmiałam się. Trzeba trochę poudawać dobrą prawda? Niestety...I tak wszystko pójdzie na Bellę. Mi nic nie zrobią. Bo przecież po co mi- niewinnej i zawsze pomocnej Elenie Gilbert może być rytualny medalion? Haha. Naiwni ludzie. Myślą, że zależy mi na tej idiotce? W sumie to jest głupia. Ale ten Nickolas...On okazał się najmądrzejszy z całej tej pseudo rodzinki. Było trzeba się go pozbyć, a ślady sterylnie zatrzeć. Trudne, ale wykonalne zadanie. Teraz już nic nie przeszkodzi mi. A nasza biedna malutka dziecinka będzie demonem i to nie tylko w przenośni. Mój dom od kilku lat jest w podziemiach. Tam mamy swoje zgromadzenia, ale także wszystkie obrzędy. W sumie to nie jest tak naprawdę żadne miejsce pod ziemią tylko zwykła jaskinia. Na środku białą kredą na drewnianej podłodze namalowany jest czerwony pentagram. Tutaj nie ma czegoś takiego jak dobro. Na szczęście. Jesteśmy inni, wybrani. Zwykłe jedzenie jest tylko dodatkiem. Wolimy krew. To ona dodaje nam sił. Medalion nieśmiertelności należy do nas. Bella jest tylko pretekstem. Ktoś w końcu musi być jak my. Spadło na tą biedną wariatkę. już traci zdrowe zmysły. Opętanie? Niee. Do tego jest potrzebny najpierw rytuał, ale im bardziej będzie zagubiona, tym lepiej dla nas. Łatwiej będzie ją omotać. A kiedy osiągniemy już swój cel, skończymy przedstawienie. Wszystko musi się udać.
*Perspektywa Belli*
Biegłam ile sił  w nogach. Czułam się strasznie. Serce waliło mi jak oszalałe, a w nogach czułam dziwnie dużo siły. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wariuje? Tak, to zdecydowanie jak najbardziej możliwe. Z jakiegoś niewiadomego powodu byłam wściekła. Ta Elenka...I ona się śmiała nazywać moja przyjaciółka? W sumie to zasłużyłam, ale nie chciałam tego powiedzieć. Przecież nie będę wiecznie tylko płakać i mdleć. To dziecinne. Jestem głupia. Nie nadążam nad samą sobą. Moja głowa pulsowała. Zapewne z nadmiaru frustracji. To wszystko robi się coraz bardziej tajemnicze. Mijałam kolejne drzewa, aż wreszcie dotarłam na jakaś ulicę. Poznałam niebieski dom, który się tam znajdował., jeszcze parę ulic i będę na miejscu. Czas płynął dziwnie wolno. Dobiegłam na miejsce. Mój pokój. Moja kuchnia. Mój dom. To wszystko należy do mnie. Odwróciłam się w stronę kanapy, kiedy usłyszałam chrząknięcie. Siedział tam rudy. Jego wzrok coraz bardziej zaczął mnie irytować.
-Czego się tak na mnie gapisz?!
-A co zabronisz? On cię kochał.
-Kto?
-Nick. Wiesz, że on nie żyje prawda?- wyczułam w jego glosie widoczną ironię. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.- Niee. Raczej nie. Nie chciało ci się odebrać od nas durnego telefonu.- wściekłość zawładnęła mną. Straciłam kontrolę nad własnym ciałem. Rzuciłam się na tego dupka i zaczęłam go dusić. Czułam się z tym dziwnie dobrze. Szumiało mi w głowie. Chciałam, by wreszcie wszyscy dali mi święty spokój. Pieprzona rodzinka ze mną- wariatką na czele.
*******************************************************************************
Chyba wyszłam z wprawy w pisaniu na tego bloga. Poza tym ostatnio nie szło mi to najlepiej jak niektórzy słusznie zauważyli. Nie wiem, nie chce pisać na siłę. Jak nadal mi nie będzie wychodzić to skasuje bloga i może kiedyś do niego wrócę. Nie wiem. Nie chcę go kończyć.
  Podziękowania dla:
-Selinki Heart- za to, że pomagasz mi w pisaniu motywujesz mnie i zawsze jesteś kiedy cię potrzebuje. Dziękuję, że napisałaś ostatni rozdział.
-Lilki24- Za ten jeden jedyny komentarz pod ostatnim rozdziałem.
-Avadzie Kadawrze- Domi, dziękuje za to, że próbujesz mnie jakoś motywować do pisania na tych blogach.
Dziękuje też wszystkim, którzy czytali wcześniej  te moje banały. przepraszam, ale nie będę wymieniać, bo za dużo wam tu było;) Każdy wie, kto ze mną był i tyle.Liczę na szczere komentarze i proszę o wyrozumiałość, bo dopiero próbuję pisać, a idzie mi to jak widać, dość opornie czasem.  Nie wiem czy jest sens, skoro to opko robi się przewidywalne. Proszę o odpowiedź  w komach czy jest sens. Mam nadzieje, że do następnej. Isabella Hartzler